Problemy bezrobotnych

Tyle czasu marnuje się na robienie statystyk dotyczących bezrobotnych i ich kwalifikacji.Lepiej skupić całą uwagę na ściąganie do Ostrowca inwestorów a więc i tworzenia miejsc pracy.

Pan Kot został przyniesiony do urzędu pracy w teczce.

www.m2ostrowiec.pl

na Kilinskiego 57 w mal polu Sklep m2

Oh my god, mało wyróżniające się CV i takie same na wszystkie stanowiska, do tego wymaganie listów motywacyjnych których i tak potem nie czyta, a ofertach wymagania ich złożenia są umieszczone, bo tak się przyjęło. To może spójrzmy na to z drugiej strony - w ilu ofertach pracy na rynku można znaleźć bardzo istotną linijkę do osoby szukającej pracy jaką jest wysokość oferowanego wynagrodzenia brutto lub netto? W ilu firmach na rozmowie zostaje podana oferowana stawka a w ilu pada magiczne "ile by pan by chciał zarabiać"? Jak chce się wytykać błędny bezrobotnym, to może i wytknijmy sprawiedliwie błędy pracodawców. Z ogłoszeń nigdy nie można z góry dowiedzieć się konkretnie na czym ma polegać praca, jakie będą obowiązki i wspomniane wyżej wynagrodzenie. Potem przychodzi się na rozmowę i okazuje się że pieniądze są śmieszą jak występ dobrego kabaretu, a praca jest po 12h w systemie zmianowym. Dlaczego ktoś kto szuka pracy ma się jakoś specjalnie starać, przygotowywać poważnie i sumiennie wszystkie dokumenty (CV, list motywacyjny, kartę szczepień i zaświadczenie od proboszcza) gdy nawet nie wie czy warto na daną ofertę odpowiadać i czy interesuje go ona finansowo i zawodow lub - co prawie pewne w Ostrowcu - z góry może spodziewać się wynagrodzenia na poziomie najniższej krajowej z wymaganiami jak na operatora silosa atomowego. Zwykle wymagania naszych ostrowieckich pseud-biznesmenów są niewspółmiernie do oferowanego wynagrodzenia. Lista obowiązków i spraw jakim miałby się zajmować pracownik na danym stanowisku jest długa jak słoniowa trąba, a oferowane wynagrodzenie wystarczy na bilet miesięczny i porządne zakupy na tydzień w sklepie dla całej rodziny. A potem żali się taki jeden czy drugi, że ludzie nie chcą u niego pracować, że nie szanują pracy i odchodzą. Standardem w naszym, i pewnie nie tylko w naszym mieście, jest dorzucanie nowych obowiązków pracownikowi, mimo że zakres na rozmowie wstępnej był inny. I potem człowiek zostaje niejako zmuszony do robienia wszystkiego, bo jak się postawi to dostaje krótkie "Nie pasuje? To na twoje miejsce jest 10 osób. Rób to albo się pakuj". A wszystkiemu winni są ci przebrzydli bezrobotni i pracownicy - bo oni chcą zarabiać pieniądze za swoją pracę, a nie robić to dla wyższych celów czy idei, bo praca przecież uszlachetnia. Litości.

Szkoda mi młodych bezrobotnych, bo starsi ludzie są bardziej wybredni i niechętni do podjęcia jakiejkolwiek pracy, wolą być darmozjadami ! Młodzi są w większości wykształceni, ale czy "dobrze" ? mam na myśli takie kierunki studiów, które oprócz dyplomu nie dają żadnych umiejętności zawodowych. Może trzeba zacząć kształcić tak, aby firmy i zakłady pracy czekały na odpowiednich pracowników. Za granicą owszem można znaleźć pracę, ale w większości fizyczną - a w Polsce ilu jest chętnych do takiej pracy ??????

Czy ktoś wie, gdzie jest ten sklep z wykładzinami ? Z góry dziękuję za informację. Szkoda, że w centrum miasta, w dużych sklepach, gdzie były dywany i wykładziny sprzedaje się chińskie badziewie !

Szanowny panie Lukaszu Kot dlaczego pan ludzia mowi takie klamstwa. Nie moge zrozumiec tego ze w Ostrowcu szukanie pracy zajelo mi dziesiec lat a i tak efektow nie bylo.Natomiast podejmujac ostateczna decyzje o pracy zagranica spotkalo mnie mile zaskoczenie poniewaz znalezienie pracy po za Polska zajelo mi tylko 24 godziny. Moze mi ktokolwiek z tego anty urzedu odpowie kto tu jest nie udolny? Pan jeszcze nie pracowal w tym anty urzedzie jak pana kolezanka z pracy udzielila wywiadu dla jednej z lokalnych gazet i nie owijajac w bawelne podala jedno z wazniejszych kryteriow jakie trzeba miec aby dostac prace sa to znajomosci.

Wyróżniające się CV nie wszędzie jest mile widziane, i nie na każdym stanowisku wymagana jest kreatywność. W dodatku, stety niestety jest tak, jak mój przedmówca napisał, praktyka jaka jest, każdy widzi. Ciekawe, co na ten temat miałby do powiedzenia doradca zawodowy, jak przejść przez sito znajomości, jak radzić sobie z tym stresem, w trakcie szukania pracy, ubiegania się o nią, czy ubiegania się o staż, o jego przedłużenie, czy interwencję. Jest też tak, że pomimo uznania stażysty za jak najbardziej właściwego, kontynuacji nie ma, bo ktoś tam nie ma pieniędzy i go nie przyjmie, lub też staż nie przekształci się w interwencję, tak już inną dla pracownika. Nie twierdzę, że szukający pracy nie popełniają błędów w życiorysach, listach, czy na rozmowach, ale czy doradcy na to również znajdą receptę, na znajomości? Bo przecież to także (ciemna) strona rynku pracy.

Ludzie to olewają bo praca w Ostrowcu jest tylko po znajomości. Kiedyś nie było Cv listów motywacyjnych i ludzie byli przyjmowani mieli prace i byli szczęśliwi. Szło się np do cegielni czy do huty i ludzie którzy tam pracowali, doszkalali nowego pracownika, pokazywali mu co i jak. Były fabryki, zakłady nic nie było zamykane czy likwidowane. Nikt nie ogłaszał upadłości. Teraz powymyślali doradców (żeby rodzina miała nowe miejsce pracy), którzy mają pokazać jak poruszać się na rynku pracy, tylko poco jak tego rynku nie ma. Będzie praca to ludzie sobie sami poradzą,a puki co to chyba już wszyscy przestali w to wierzyć. Staże mijają się z celem. Po 3 miesiącach do widzenia i następny darmowy pracownik. Kiedyś stażysta był traktowany jak pracownik najniższego szczebla. Był szkolony przez osobę która np odchodziła za parę miesięcy na emeryturę, a nowa osoba czyli stażysta miała po niej objąć stanowisko. Teraz stażystów traktuję się jak niewolników, których dostają firmy po znajomości.