Problem z przystankiem autobusowym, a dokładniej z miejscem, gdzie ma stać wiata przystankowa, powstał po zakończeniu modernizacji ulicy Polnej. Wiata z ławeczką, po tym jak powstała ścieżka rowerowa, znalazły się na gruncie należącym do Spółdzielnie Mieszkaniowej "Krzemionki". Ponieważ ani samorząd powiatowy, który jest zarządcą jezdni oraz pasa drogowego, ani samorząd gminny, do którego obowiązków należy ustawianie przystanków, nie doszły do porozumienia, sprawę w swoje ręce wziął były samorządowiec Jarosław Kuba. Jako osoba prywatna ten kawełek gruntu wydzierżawił i zgodził się, by ustawić tam wiatę przystankową.
Choć minął już rok, to dzierżawa na teren pod przystankiem jest przedłużona o kolejny 12 miesięcy. Okazało się, że żaden z samorządów nie rozpoczął procedur związanych z uregulowaniem praw do tego terenu. Właściciel gruntu, czyli SM "Krzemionki" nie może sprzedać tego skrawka gruntu, bo jak wyjaśnia wiceprezes Mirosław Kaczmarczyk, taką decyzję muszą podjąć wszyscy spółdzielcy, a nikt jeszcze tego nie zaproponował.
Wydaje się, że teraz najskuteczniejszą drogą do rozwiązania tego gordyjskiego węzła, jest skorzystanie przez władze powiatu tzw. spec ustawy, która zezwala na przymusowy wykup gruntu przeznaczonego pod inwestycje publiczne. pytanie tylko, czy kolejne 12 miesięcy wystarczy urzędnikom na "dogadanie się" i uporządkowanie kwestii prawnych wokół przystanku przy ulicy Polnej?
zobacz: Wiata niezgody
Napisz komentarz
Komentarze